(Żarki Letnisko) Całą noc, z 17 na 18 marca, trwały poszukiwania 11-letniej dziewczynki z Żarek Letniska. Patrol policji odnalazł ją wyziębioną dopiero nad ranem, kiedy szła poboczem drogi w kierunku Myszkowa. Jako przyczynę oddalenia się z domu, bez mówienia o tym komukolwiek, podała policjantom nieporozumienia rodzinne.
O zaginięciu 11-latki rodzice poinformowali policję w środę, 17 marca, po godzinie 21.00. Zadzwonili, gdy zorientowali się, że ich córki nie ma w domu i nie wiedzą, gdzie może przebywać. W obawie o jej bezpieczeństwo policyjne patrole natychmiast zostały skierowane w rejon jej zamieszkania.
- W poszukiwania zaangażowani zostali wszyscy nasi policjanci, którzy w tym dniu pełnili służbę. Odpowiednią informację o zaginięciu dziewczynki przekazaliśmy natychmiast, zgodnie z procedurami, także do naszego śląskiego garnizonu. Policjanci z jednostek na terenie naszego województwa otrzymali od nas personalia i rysopis zaginionej. Mogli je wykorzystywać kontrolując samochody czy legitymując młodocianych – tłumaczy asp. Magdalena Modrykamień, rzecznik myszkowskich policjantów.
Poszukiwania trwały całą noc. Funkcjonariusze sprawdzali pobliskie zbiorniki wodne, lasy i opustoszałe zabudowania. Gdyby akcja nie przyniosła rezultatu można przypuszczać, że rano włączeni zostali by do niej strażacy i mieszkańcy miejscowości.
Na szczęście dziewczynkę udało się odnaleźć. Zauważył ją rankiem policyjny patrol, gdy szła poboczem drogi w kierunku Myszkowa. Okazało się, że dziewczynka spędziła noc na jednym z przystanków autobusowych w pobliżu Myszkowa. Ponieważ była wyziębiona policjanci odwieźli ją do Szpitala Powiatowego w Myszkowie. Tam po badaniach okazało się na szczęście, że nic jej nie jest. Cała i zdrowa wróciła do rodziców. (rb)
Napisz komentarz
Komentarze