(Mirów) Badania archeologiczne, prowadzone od 2006 roku w jaskini „Stajnia” w Mirowie, przyniosły sensacyjne odkrycia. Naukowcy z Uniwersytetu Szczecińskiego podczas jednego z poprzednich sezonów badawczych odnaleźli zęby trzonowe należące do neandertalczyka. Ranga tego znaleziska jest ogromna, ponieważ są to pierwsze szczątki pra-człowieka odkryte w Polsce.
Szczątki neandertalczyka odkryli naukowcy z Zakładu Archeologii Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego pod kierunkiem dr Mikołaja Urbanowskiego. W jaskini „Stajnia”, leżącej na Grzędzie Mirowsko – Bobolickiej i będącej własnością rodziny Laseckich, odnaleziono trzy zęby trzonowe należące do neandertalczyków. Pochodzą one od trzech różnych osobników, w tym jednego młodocianego. Najlepiej zachowany – poddany badaniom genetycznym – okazał się należeć do mężczyzny.
- To znalezisko na skalę europejską, dotąd bowiem nie znaleziono szczątków neandertalczyka w Polsce, czy też w tej części Europy – mówi dr Mikołaj Urbanowski – Wprawdzie obecna nauka zna szczątki neandertalczyków z innych części Eurazji. Zostały one znalezione m.in. w Europie Zachodniej, w okolicach Uralu i Kaukazu, na Bliskim Wschodzie, ale były to miejsca peryferyjne na ogromnej powierzchni, jaką zamieszkiwał niegdyś neandertalczyk. Natomiast w centralnej części tego obszaru, w którym znajduje się również Polska, takich szczątków dotąd nie odnaleziono.
W Polsce badania archeologiczne prowadzone są od 150 lat. Co prawda naukowcy znaleźli narzędzia krzemienne i kości upolowanych przez neandertalczyka zwierząt, to jednak na szczątki praczłowieka nie mogli do tej pory natrafić. Naukowcy tłumaczyli to zjawisko tym, że neandertalczycy z tego rejonu praktykowali rytuały pogrzebowe, w wyniku których ciała nie zostały zachowane lub też nie zostawiali zmarłych w jaskiniach. Odkrycie w „Stajni” może podważyć te teorie. Dwa z trzech zębów odkryto w obrębie obiektu, który – jak przypuszczają badacze – jest pozostałością podłużnej jamy, ulokowanej pod ścianą w głębokiej części jaskini. – To sugeruje, że możemy mieć do czynienia raczej z formą rytuału pogrzebowego niż np. z przypadkowymi ofiarami jakiejś prehistorycznej katastrofy. Jeśli dalsze badania to potwierdzą, waga odkrycia jeszcze wzrośnie. Znane dziś pochówki neandertalskie pochodzą bowiem z dużo młodszych okresów – uważa dr Mikołaj Urbanowski.
PRACZŁOWIEK DBAŁ O HIGIENĘ
Badanie jednego z zębów wykazało również, że neandertalczycy używali... wykałaczek, o czym świadczą wgłębienia (w postaci rowka) na koronie zębowej. Wyniki przeprowadzonych badań wykazały, iż jest to typ urazu mechanicznego powstałego na skutek stosowania twardego, podłużnego przedmiotu jako wykałaczki, do usuwania zalegających w jamie ustnej resztek pokarmu.
Jak podkreśla w rozmowie z nami dr Mikołaj Urbanowski, odkrycie w jaskini „Stajnia” umożliwi polskim archeologom na włączenie się do światowej dyskusji o istocie neandertalczyka – kim on tak na prawdę był i jakie umiejętności posiadał?
KOŚCI ZACHOWANE W TAJEMNICY
O tym, że naukowcy w mirowskiej jaskini dokonali wielkiego odkrycia, mówiło się nieoficjalnie już od ubiegłego roku. Jednak archeolodzy trzymali znalezisko w wielkiej tajemnicy do momentu, aż ich przypuszczenia zostaną potwierdzone. Wyniki swoich badań opublikowali zaledwie kilka dni temu w prestiżowym czasopiśmie naukowym „Naturwissenschaften”. Zaraz potem media ogólnopolskie zainteresowały się tematem (o którym my piszemy od trzech lat) i ogłosiły sukces polskich naukowców.
– Pierwszy z zębów został odkryty w 2007 roku, a przez dwa kolejne lata był poddawany badaniom, które miały na celu zinterpretowanie tego znaleziska. Na początku 2008 roku poznaliśmy pierwsze efekty badań genetycznych i wiedzieliśmy już wtedy, że mamy do czynienia ze szczątkami neandertalczyka – wspomina dr Mikołaj Urbanowski – Żeby jednak o tym znalezisku poinformować społeczeństwo, musieliśmy mieć co do niego stuprocentową pewność. Tak bowiem wynika z „dobrej praktyki naukowej”.
WSZYSTKO ZACZĘŁO SIĘ OD WAKACYJNYCH WYCIECZEK
Warto wspomnieć na zakończenie, że swoją cegiełkę do odkrycia neandertalczyka na Jurze wniósł Dariusz Lorek – wiceprezydent Fundacji „Elementarz”, która prowadzi na terenie gminy Niegowa małe szkoły. Podczas pieszych wycieczek z dziećmi zainteresowała go jaskinia, której nazwa „Stajnia” mogła wskazywać na wykorzystywanie jej przez człowieka.
-Wielokrotnie czekając na dzieci, które miały tam przeżyć wakacyjną przygodę, myślałem, jaka przygoda mogła spotkać tu ludzi dawniej. Jak było wtedy, gdy ukrywano w niej trzodę przed Szwedami podczas „potopu”. Jak było jeszcze wcześniej, kiedy ludzie szukali schronienia przed burzą, a sami nie potrafili go zbudować. „Stajnia” była idealnym schronieniem i właśnie to powiedziałem Mikołajowi Urbanowskiemu, który z grupą studentów przyjechał do Łutowca na wakacyjne praktyki archeologiczne. Tak w wielkim skrócie zaczęła się nasza przygoda z archeologią i neandertalczykiem. Teraz to nowocześnie prowadzone badania, interdyscyplinarne, międzynarodowe, wspierane przez kilka ośrodków akademickich. Bardzo się cieszę, że prace badawcze wspierane są również przez właścicieli „Stajni”, którzy od samego początku badań życzliwie odnieśli się do naszej pracy i to pomimo ryzyka braku sukcesu. A sukces jest! Teraz nawet na miarę światową – mówi Dariusz Lorek.
Aleksandra Kubas
Napisz komentarz
Komentarze