(Myszków) W poniedziałek 8 stycznia obraduje Rada Miasta Myszkowa. Jeżeli nieoficjalne informacje się potwierdzą, pod Urzędem Miasta Myszkowa kibice Myszkowskiego Klubu Sportowego chcą urządzić pikietę, w proteście przeciwko polityce burmistrza Janusza Romaniuka, który kolejny raz „gra sportem”, co grozi rozpadem klubu w chwili, gdy pojawiły się realne szanse nawet na awans. A chodzi jak zwykle o pieniądze.
Od ubiegłego roku MKS ma nowego prezesa (dyr. MOSIR-u Piotr Wysocki) i sponsora, firmę TRIBAG. Klub szybko wyszedł na czoło tabeli i zaczęły się ambitne marzenia o awansie. Aby to zrealizować, jak ocenił zarząd MKS-u, budżet klubu powinien wynieść na 2010 rok ok. 500.000 zł. Tribag i mniejsi sponsorzy zapewnili swoją część. Burmistrz Janusz Romaniuk obiecał Zarządowi klubu ok. 160.000 zł ze środków na wsparcie stowarzyszeń. 60 tysięcy rocznie miały zapewnić spółki gminne o czym zapewniał „w imieniu burmistrza” prezes MTBS Edmund Konieczniak na spotkaniu w restauracji La Stazione. Tyle uzgodnień sprzed ok. 2 tygodni. Mija tydzień i Romaniuk deklaruje najwyżej 110.000 zł z budżetu miasta, a spółki gminne nagle wycofują swój udział. Okazuje się, że trzeci rok z rzędu w sprawie przyszłości sportu w Myszkowie najbardziej niepewnym partnerem okazuje się Urząd Miasta, albo mówiąc wprost: burmistrz Janusz Romaniuk, który już raz doprowadził niemal do upadku klubu. Niemal rok temu, gdy Tribag deklarował zaangażowanie się w myszkowski sport, zarząd firmy stawiał pytania o wiarygodność burmistrza; czy nie wywinie on kolejny raz jakiegoś „numeru”. I mamy co mamy: najpierw deklaracje stabilnej współpracy, a za chwilę cofanie się rakiem. Dla nikogo nie jest też tajemnicą, że samodzielność finansowa prezesów miejskich spółek (MZWiK, Saniko, MTBS) w takich sprawach jest bliska zeru. Skoro tydzień wcześniej spółki deklarowały wsparcie dla MKS-u po 1500 zł miesięcznie, a teraz najwyżej po 500 to na pewno nie jest to decyzja ich szefów…
Czy dojdzie do pikiety przed Urzędem Miasta w poniedziałek 8 lutego, trudno potwierdzić. Ale my tam na pewno będziemy i o tym opowiemy.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze