(Lelów) Pod koniec stycznia przypada rocznica śmierci cadyka Dawida Bidermana zwanego Lelowerem. Chasydzi uznają go za swojego mistrza i świętego męża. Jego grób położony w Lelowie rokrocznie odwiedza wielu ortodoksyjnych Żydów, składając za jego pośrednictwem prośby do Boga. W tym roku (21-23 stycznia br.) do Lelowa pielgrzymowało 150 osób, głównie z Izraela i USA.
Jeszcze przed drugą wojną światową widok chasyda w Lelowie nikogo nie dziwił. Obie narodowości – polska i żydowska żyły bowiem obok siebie przez wiele wieków. Kres tej sąsiedzkiej więzi nastał z wybuchem II wojny światowej i nastaniem Holocaustu. Dziś widok ortodoksyjnego Żyda z długimi pejsami, z jarmułką na głowie i ubranego w czarny płaszcz przepasany tałesem wciąż budzi zainteresowanie nie tylko przejezdnych, choć mieszkańcy Lelowa ponownie przyzwyczaili się do obecności dawnych sąsiadów. Chasydów można w tej miejscowości spotkać tylko raz do roku podczas „jorcait”, czyli w rocznicę śmierci ich mistrza. Wtedy – podobnie jak w okresie przedwojennym – w Lelowie brzmią modlitwy i śpiewy pobożnych chasydów.
Kim właściwie był Dawid Biderman, który co roku przy swoim grobie gromadzi Żydów z odległych zakątków świata? Urodził się w Lelowie w 1746 roku. Był uczniem m.in. Elimelecha z Leżajska, jednego z najsłynniejszych i najznakomitszych przedstawicieli chasydyzmu. Dawid Biderman na życie zarabiał jako sprzedawca towarów kolonialnych, ale jego prawdziwym powołaniem były spotkania z ludźmi i przekazywanie im chasydzkich prawd. Już za życia był otaczany wielką czcią przez Żydów i uznawany był przez nich za pośrednika pomiędzy ludźmi a Bogiem. Prosili go więc o wstawiennictwo u Boga. Ich prośby dotyczyły przeróżnych aspektów życia: zdrowia, pomyślności w interesach, dobrego zamążpójścia córki czy narodzin wyczekiwanego syna.
Śmierć cadyka w 1814 roku nie przekreśliła tego religijnego zwyczaju. Przy jego grobie na lelowskim kirkucie (istniał do II wojny światowej) gromadzili się przez wiele lat pobożni chasydzi, prosząc swojego mistrza o wstawiennictwo. Dopiero Holocaust położył kres tej tradycji. W trakcie II wojny światowej żydowski cmentarz, w tym także „ohel” wzniesiony nad grobem Lelowera, został doszczętnie zniszczony. Dopiero poszukiwania zainicjowane w 1988 roku przez Fundację Rodziny Nissenbaumów przyniosły efekty. Grób cadyka – jak się okazało – odnaleziono pod budynkiem pawilonu, należącego do Gminnej Spółdzielni. Po potwierdzeniu jego autentyczności przez Uniwersytet Jerozolimski wzniesiono w tym miejscu nowy ohel i rozpoczęły się ponownie pielgrzymki chasydów, które trwają nieprzerwanie już od 24 lat. Niedawno Żydzi odzyskali od Skarbu Państwa teren dawnego cmentarza z miejscem pochówku cadyka. Na tym miejscu zamierzają – po rozbiórce pawilonu - wznieść grobowiec Lelowera.
Tegoroczna pielgrzymka do Lelowa, choć mniej liczna niż w poprzednim roku, była szczególna. Chasydzi podczas swojej wizyty wybrali swojego nowego przywódcę duchowego. Poprzedni rabin Szymon Biderman (potomek Lelowera) zmarł w sierpniu ub. roku. Jego następcą miał zostać jeden z trzech synów. Ostatecznie wybór padł na Arona Bidermana z Izraela. Nowinę obwieszczono w sobotę, po zachodzie słońca. (AK)
Napisz komentarz
Komentarze