(Myszków) Po Andrzeju Dudzie, kandydacie Prawa i Sprawiedliwości, Myszków odwiedził kolejny kandydat do urzędu Prezydenta RP. Z mieszkańcami miasta spotkał się Grzegorz Braun, który skorzystał z zaproszenia powstającego stowarzyszenia „Narodowy Myszków” i NOP. W restauracji „Hot House” słuchało go w czwartek 12 marca około 50 osób. Spotkanie miało formę wykładu, Braun wykorzystał go jednak także do zbiórki podpisów na listach poparcia i przybliżenia wizji swojej prezydentury. Sondarze nie dają Braunowi jakichkolwiek szans w wyborach.
Grzegorz Braun to reżyser, nauczyciel akademicki, publicysta. Sam o sobie mówi, że jest monarchistą i przeciwnikiem Unii Europejskiej, internetowa Wikipedia dodaje, że „wypowiada się również jako teoretyk, jego zdaniem pożądanych, zmian ustrojowych w Polsce, ewolucji od demokracji do monarchii”. Polski rząd reżyser określa mianem „władzy warszawskiej”. Podczas spotkania w Myszkowie Grzegorz Braun mówił o Polsce, jako o „świecie bez perspektyw, bez przyszłości”. - Co może się zdarzyć z takim światem? Prosta sprawa. Kto nie ma własnych pieniędzy, ten zostanie czyimś sługą, niewolnikiem. I ktoś inny będzie podejmował decyzje. To duży skrót, ale tak zawsze jest. Kto pieniędzy własnych nie ma, ten musi pożyczyć. Pożyczać w nieskończoność się nie da, coś musi być zabezpieczeniem pożyczki. Polakom mało co już zostało, w związku z tym władza warszawska tylko nad tym się zastanawia, co by tu jeszcze sprzedać. Prezydent Komorowski, jak dowiadujemy się, ale nie od niego samego, rozważał sprzedaż Lasów Państwowych, po to, by pokryć pewien dług urojony, zobowiązania fikcyjne, które są roszczeniem wysuniętym przez diasporę i państwo żydowskie wobec państwa i narodu polskiego. Za co te zobowiązania, te długi? Za krzywdę, za zbrodnie, za straszne rabunki. No tak, były zbrodnie, krzywdy, rabunki. Tylko, że one były dokonywane pod nieobecność państwa Polskiego, w czasie kiedy rządzili się tu socjaliści narodowi Hitlera albo socjaliści międzynarodowi od Stalina. Oni krzywdzili ludzi, ale teraz rachunek ma być wystawiony Polsce, narodowi polskiemu. Marna sprawa, jeśli ci tam na górze w Warszawie dogadują się co do takich rzeczy na naszą szkodę – mówił Grzegorz Braun.
Jego zdaniem w dzisiejszej rzeczywistości zagrożona jest w Polsce instytucja rodziny.
- Rodzina, czyli władza rodzicielska, jest stale kwestionowana. Władza warszawska nosi się z zamiarem legalizacji i dystrybucji środków wczesnoporonnych dla nieletnich. Władza warszawska tego nie wyklucza, żeby dziecko, któremu nie wolno jeszcze legalnie kupić szklaneczki piwa, mogło w aptece kupić sobie pastyleczkę „dzień po”. I to jest dla tej władzy normalne. To jest oczywista, agresywna ingerencja w tradycje polskie, rodzinne, to jest kwestionowanie władzy rodzicielskiej. Także w systemie edukacyjnym, gdzie rodzina normalna – nie bójmy się tego słowa – jest przedstawiona jako źródło opresji, zagrożenia, środowisko toksyczne, przed którym to dobra władza ma bronić obywateli, przysyłając policjanta, urzędnika, kuratora, kontrolera. Teraz głośno o europejskim dokumencie antyprzemocowym. Oczywiście nie bagatelizuje nikt przy zdrowych zmysłach aktów przestępczych, aktów przemocy, psychicznej i fizycznej, ale dobra wiadomość jest taka, że Polacy tego nie bagatelizują. Ponieważ bez żadnej konwencji reagują bardzo normalnie. Statystyki pokazują, że się Polacy rzadziej niż inni posuwają do takich pożałowania godnych przestępczych aktów w kręgu rodzinnym, w zaciszu domowym, a jeżeli do takich aktów dochodzi, to częściej statystycznie niż inne narody europejskie Polacy zwracają się np. do policji z taką sprawą. Czyli cała ta konwencja akurat może komuś do czegoś być przydatna, ale nie Polakom. Co jest istotne w tej konwencji? Chodzi o „zatruwanie” systemu prawnego ideologią Gender, chodzi o to, by normalna rodzina była „na cenzurowanym”, żeby była przedstawiona jako potencjalne źródło zagrożenia. A zagrożone tymczasem jest życie ludzkie. Życie ludzkie nie jest w Polsce bezpieczne tak długo, jak długo nie jest bezpieczne życie tych, którzy nie mogą się bronić. Albo bardzo małych, tak małych, że ich nie widać jeszcze, ale już są na tym świecie, albo bardzo starych, albo bardzo chorych. Powtórzę tylko tę triadę: wiara – rodzina – własność. Stosunek to tych trzech wartości pokazuje nam co warte jest Państwo, z którym mamy do czynienia. Krótka sprawa – to państwo nic nie jest warte, jest groźne, niebezpieczne. Zwraca się przeciwko tym wartościom, które są fundamentalne dla każdego społeczeństwa. Co z tym zrobić wobec tego? Jak się można uratować, w Myszkowie, w Polsce? Od paru lat odpowiadam, także trzema rozumianymi bardzo dosłownie słowami: kościół – szkoła – strzelnica – tłumaczył.
Jego zdaniem obecna sytuacja międzynarodowa jest najlepszym potwierdzeniem, jak aktualne i ważne jest to ostatnie. Co do szkoły – zdaniem Brauna - wymaga ona (a ściśle mówiąc system edukacyjny) poważnych zmian. - Nie da się Polski uratować, jeżeli dalej, następne pokolenia Polaków będą chodziły do tej szkoły właśnie, z którą obecnie mamy do czynienia. To jest pogrom, to jest katastrofa. Szkoła szerzy dezinformację, wciska brednie. Proponuje wychowanie w nowym, „świeckim kulcie religijnym” – Zbawiony będzie ten kto sortuje śmieci i wierzy w globalne ocieplenie. Ten pójdzie do postępowego nieba. Historia, która jest można powiedzieć coraz mniej zakłamana, po prostu coraz mniej się o niej w szkole mówi. Ze szkół, a nawet wyższych uczelni wychodzą ludzie, którzy kompletnie nie wiedzą na jakim świecie żyją. Ludzie, dla których Polska zaczyna się w zeszły wtorek. Ludzie, którzy nie wiedzą nic o historii są łatwi w obsłudze politycznej. Nie mogą się uczyć na błędach przodków, bo oni o tych błędach nic nie wiedzą - mówił Braun.
DLACZEGO WALCZY O BELWEDER?
Głównie dlatego, by – jak mówi - o sprawach dotyczących Polski i Polaków mówić prawdziwie, głośno i odważnie. Czy ma szansę to robić? - Zobaczymy. Trzeba najpierw wykupić los na loterii, żeby zobaczyć, czy się wygrało – odpowiadał. - Możemy powiedzieć siedząc przed telewizorem, czy za klawiaturą komputera: to wszystko to jest bagno, nie chcemy mieć z tym nic wspólnego. Możemy się porozumieć, w kilka, kilkanaście osób o podobnych poglądach, spotykać się, od czasu do czasu wypić piwo, i porozmawiać o Polsce nad tym piwem. Ale jeśli dalej będziemy patrzeć w ten telewizor, jeśli nadal zostawimy resztę kraju bezbożnikom, bolszewikom, będziemy oddawać im walkowerem gospodarowanie. Zachowamy poczucie czystości wewnętrznej: Myśmy się tym nie ubrudzili, my to pryncypialnie potępiamy, i dlatego się nie zbliżymy do tej „wielkiej nierządnicy babilońskiej”. Ponieważ ja osobiście bardzo dużo już się nagadałem, myślę, że już wiele więcej nie mam do wygadania. Wygadałem się z wszystkiego co wiem, co myślę o Polsce i świecie (…) Trzeba sprawdzić, czy są możliwości skomunikowania się z rodakami, i ukonstytuowania się na nieco wyższym poziomie niż kółko gawędziarskie „Terapia zajęciowa w domu wariatów”. Być może ich nie ma. Może wkrótce okaże się, za ok. 2 tygodnie, że rzeczywistość powie: „sprawdzam” i powie: przepraszam, brakuje parę podpisów i w związku z tym proszę z powrotem do „poczekalni” (…) Skoro w takim większym gronie, ale znowu nie aż tak szerokim, bo to było raptem kilkanaście osób, weszliśmy do siedziby Państwowej Komisji Wyborczej i ta podała się do dymisji, to puśćmy wodze fantazji i pomyślmy co może się stać, kto się jeszcze może podać do dymisji, jeśli „na chwilkę” wpuszczą nas do jakiegoś innego budynku użyteczności publicznej – motywował decyzję o kandydowaniu na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Grzegorz Braun.
Swoich zwolenników przekonuje: - Nie mam cudownego, magicznego planu, który miałby być odsłonięty i przedstawiony Polakom jako jakiś dziejowy eksperyment. Nie. Żadnych eksperymentów na Polakach. Ale chcę, żeby tak na szerszą skalę przypomnieć ludziom, że w ogóle jest możliwa normalność, że jest możliwa wolność, nie reglamentowana nieustannie, że jest możliwa Polska na całość, nie na pół gwizdka. Prawdziwe Państwo Polskie, a nie produkt polsko podobny (…) Szukam takich Polaków, którzy chcą być Polakami. To nie musi być większość. To może być mniejszość, ale zdeterminowana (…) Najpierw trzeba wewnętrznie dokonać „zamachu stanu”, tzn. trzeba się wewnętrznie opowiedzieć za Polską. Ja to nazywam formowaniem rycerstwa Polskiego, które byłoby wierne, gdyby Pan Bóg zdarzył i powrót króla zesłał. Jeśli mamy się nie wstydzić za siebie, przed pokoleniem następnym, i wobec tych pokoleń, które odeszły, wobec tych Żołnierzy Wyklętych, których tu niedawno w Myszkowie także uczczono, to trzeba się tak wyraźnie opowiedzieć. Może to jest tak trywialnie, śmiesznie mało, ale czy to są za duże oczekiwania? (…) Ja się rozglądam za narzędziem politycznego oddziaływania, tylko jak do tej pory rozglądam się kameralnie. Teraz, ponieważ się nadarzyła okazja, postanowiłem rozejrzeć się troszkę szerzej – zakończył.
Robert Bączyński
Nasz komentarz:
Braun, to nie mój Kosmos
Poświęcamy sporo miejsca na prezentację poglądów G. Brauna, z szacunku, że przyjechał do Myszkowa. Choć sondaże nie dają mu żadnych szans w wyborach prezydenckich. Ale poglądy Brauna, że z Polską jest tak źle, jak opisuje, do mnie nie trafiają. Krytycznie patrzę jak rządzona jest Polska, wiem, że nie jesteśmy mocarstwem, ale nie czuję się niewolnikiem czy wasalem. Oburzają mnie jednak pseudoargumenty, że rządzą „bezbożnicy”. Co to w ogóle za kategoria oceny? Może mieć znaczenie w kościele, ale nie w Parlamencie. Braun posługuje się przekłamaniami, np. że tabletka „dzień po” to środek wczesnoporonny, choć takim nie jest. Szydzi i wyśmiewa, rozsiewa jad i niczego nie proponuje, poza „dumą narodową”. Ja jestem dumny z dorobku Polski ostatnich 25 lat, choć dalej widać jak wiele mamy do zrobienia. Nie wierzę, żeby G. Braun, gdyby został Prezydentem RP, mógł mi w tym pomóc.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze