(Myszków) Niemal podczas każdej sesji Rady Miasta Myszkowa w jej programie znaleźć można projekty uchwał w sprawie bieżących zmian w budżecie. Zwykle, wymagane przez określone okoliczności, „przesunięcia finansowe” przechodzą bez większego echa. Podczas ostatniego posiedzenia myszkowskich rajców było jednak inaczej. Długą i pełną emocji dyskusję wywołał projekt uchwały dotyczący zwiększenia wydatków na modernizację internatów na Będuszu. Miasto chce utworzyć tam mieszkania komunalne i socjalne. Ostatecznie Rada Miasta większością głosów zgodziła się na zwiększenie własnego udziału w inwestycji, przeciwko głosowali radni Eugeniusz Bugaj i Adam Zaczkowski. Czy zatem są przeciwnikami budownictwa mieszkaniowego w Myszkowie? Obaj kategorycznie temu zaprzeczają.
Przebudowa internatu na Będuszu w budynek, w którym powstanie 45 mieszkań (w tym 15 komunalnych) ma kosztować około 8 milionów złotych. Dofinansowanie do inwestycji ze środków unijnych wyniesie jednak tylko około miliona złotych. Miało być wyższe, ale Urząd Marszałkowski „obciął” wniosek gminy Myszków o około 900 tysięcy, bo uznał, że miasto wnioskując o dotację zastosowało nieodpowiednie przeliczniki (miasto do wniosku o dofinansowanie podało liczbę objętych nim mieszkań komunalnych w budynku internatu, a nie – jak wymagał tego urząd, ich metraż). Między innymi z tego powodu radni Adam Zaczkowski i Eugeniusz Bugaj mocno skrytykowali propozycję burmistrza, aby z powodu mniejszej dotacji, podnieść wydatki miasta. - Nie jestem przeciwnikiem budowy mieszkań socjalnych i komunalnych, ale jestem przeciwny, aby lekką ręką wydawać kilkaset tysięcy złotych, skoro przy odpowiednim montażu finansowym można byłoby pozyskać na tę inwestycję znacznie większe środki – uzasadniał swoje „nie” radny Adam Zaczkowski.
Z kolei radny Eugeniusz Bugaj, który również mocno akcentował, że nie jest przeciwnikiem budownictwa mieszkaniowego w Myszkowie, apelował do burmistrza, by ten nie kierował się kalendarzem wyborczym i nie spieszył się z remontem internatów. Sugerował by inwestycję przygotować lepiej. Podnosił, że ze względu na brak kanalizacji w dzielnicy Będusz trzeba będzie przy internacie wybudować ogromne szambo, które będzie musiało być bardzo często opróżniane. Zdaniem radnego Bugaja trzeba będzie dodatkowo wybudować drogę do internatu, a to podniesie koszty inwestycji. Burmistrz odpowiadając radnemu tłumaczył, że kiedy przejmowo internat było wiadomo, że nie jest on podłączony do kanalizacji. Dodał, że przy zastosowaniu odpowiednich technologii szambo nie będzie uciążliwe ani dla mieszkańców, ani dla środowiska. Nad obecnym stanem budynku zastanawiał się radny Norbert Jęczalik, sugerując, że ekspertyza w tej sprawie prawdopodobnie straciła na aktualności, a internat jest stale dewastowany. Znikają m.in. metalowe elementy konstrukcji. Zdaniem burmistrza nie powinno to mieć znaczenia, bo budynek i tak ma zostać – według wcześniejszych założeń – w znacznym stopniu rozebrany, zostanie z niego praktycznie „szkielet” do ponownej zabudowy.
Ostatecznie za zwiększeniem dofinansowania zagłosowała większość obecnych na sesji radnych, przeciwko byli radni Adam Zaczkowski i Eugeniusz Bugaj, od głosu wstrzymała się radna Iwona Skotniczna i Dariusz Muszczak.
O komentarz do głosowania poprosiliśmy burmistrza Włodzimierza Żaka:
- Ze strony dwóch radnych: Eugeniusza Bugaja i Adama Zaczkowskiego pojawiło się powątpiewanie, czy aby dobrze robimy. Zainteresowanie gminy budynkiem internatu na cele mieszkaniowe rozpoczęło się już w 2008 roku. Tak naprawdę kontynuuję to, co wcześniejsze władze miasta sygnalizowały. Z bonifikatą kupiliśmy internat, zrobiliśmy ekspertyzę, że taniej jest go remontować niż wyburzyć i zbudować od nowa, w tej chwili jesteśmy na etapie projektu na 45 mieszkań, w tym tylko kilkanaście mieszkań socjalnych, co jest zgodne z oczekiwaniami mieszkańców dzielnicy Będusz, by w budynku nie zrobić tylko i wyłącznie mieszkań socjalnych. Nie zgadzam się z opiniami radnego Zaczkowskiego, który posiada wiedzę, iż mogliśmy złożyć aplikację o dofinansowanie na cały budynek, bo takich środków po prostu nie było. Więc gdybyśmy złożyli wniosek, że chcemy, np. 10 milionów złotych, to taki wniosek by odpadł, a my nie dostalibyśmy żadnych pieniędzy. Złożyliśmy wniosek zgodny z możliwościami programu ogłoszonego przez Urząd Marszałkowski. W ramach tego projektu możemy uzyskać dofinansowanie na mieszkania socjalne. We wniosku policzyliśmy udział finansowy mieszkań socjalnych w ogóle, w stosunku do liczby mieszkań (w internacie – przyp. red.), a nie ich metraż. To był korzystniejszy „przelicznik” dla gminy. Zawsze działamy przez pryzmat naszej korzyści, czyli korzyści gminy. Okazało się, że Urząd Marszałkowski oceniając wniosek nie zgodził się z taką metodologią i zweryfikował to, w stosunku do powierzchni mieszkań. Dlatego dofinansowanie uległo obniżeniu, ale nadal jest, a na rynku nie mamy innych dofinansowań. Dlatego mówienia, „nie róbmy tego bo jest za małe dofinansowanie” - nie rozumiem. Przytoczę dwie wypowiedzi. 4 lutego 2016 roku. Radny Adam Zaczkowski powiedział: „5 lat zaniedbań burmistrza doprowadziło do tego , że zamiast myśleć o rozwoju gospodarki mieszkaniowej to my tego nie robimy”. No przecież my to robimy, i kalendarium pokazuje, że to nie jest „pstryk” i powstają mieszkania, tylko to jest proces, i ja jestem w stanie każdy krok w tym procesie pokazać. I druga wypowiedź, radnego Eugeniusza Bugaja z 22 lutego 2012 roku. Na jednej z komisji powiedział , że „są przeszkody z zakupem internatu i należy je rozwiązać i ruszyć z mieszkaniami socjalnymi”. To jeżeli ci sami radni przez ostatnie siedem lat dążyli do budowy mieszkań, a dziś za realizowany przez Gminę projekt mnie się atakuje, stawiając niesłusznie zarzuty, że nic w tym zakresie nie robię, to ja tego nie rozumiem. Tym bardziej, że będąc coraz bliżej realizacji zadania, naraz głosują przeciwko niemu.
Kosztorys na mieszkania opiewa na około 8 milionów złotych, dofinansowanie wynosi około miliona złotych. Oczywiście, gdyby było dofinansowanie, że ktoś dałby nam 100 procent dofinansowania, to jak najbardziej, wtedy byśmy się o nie starali. Ale jeżeli na rynku nie pojawiają się inne dofinansowania i jest tylko takie, a jednocześnie terminy są ostro wyśrubowane, to nie mamy większego pola do działania. Jeszcze raz podkreślę, po drodze jest jeszcze szereg zdarzeń. Bo teraz podjęta jest uchwała, złożony jest wniosek, podpisujemy umowę. Może jeszcze w tym tygodniu będziemy ogłaszać przetarg na wykonawcę tego projektu – czyli budowę mieszkań. I teraz po drodze jest jeszcze: jakie wpłyną oferty, jaka będzie oferta ceny, czy kosztorys będzie wyższy – tak jak prorokuje radny Bugaj, czy może konkurencja pomiędzy firmami doprowadzi, że będzie niższy. Czy może przetarg pójdzie nam sprawniej, nikt się nie odwoła, co będzie miało znaczenie przy terminach, które jeszcze raz powiem: są bardzo napięte. Bo perspektywa unijna kończy się w 2020 roku, ale 2020 rok to jest na wykonanie projektu i jego rozliczenie. Więc my tak naprawdę do końca 2018, początku 2019 gro środków finansowych powinniśmy – te które są dostępne - pozyskać, wybrać wykonawcę i wydać. I gdyby radni nie przyjęli tej uchwały, zagłosowali przeciwko, byłbym zmuszony przekreślić działania Rady Miasta wytyczone w 2008 roku. Zaprzeczyć tylu latom pracy i powiedzieć mieszkańcom – tam mieszkań nie będzie. Czy o to chodziło? No chyba nie. Nie określę dokładnie terminu, ale mieszkania powinny zostać wybudowane do końca przyszłego roku – skomentował głosowanie radnych burmistrz Włodzimierz Żak.
Z pytaniem dlaczego głosował na „nie”, zwróciliśmy się do radnego Adama Zaczkowskiego:
- Chcę na początku głośno i wyraźnie podkreślić, że ani ja, ani Eugeniusz Bugaj, nie jesteśmy przeciwnikami budownictwa mieszkaniowego w Myszkowie. Nie tak należy rozumieć moje głosowanie na „nie”. Mój sprzeciw budzi, powiedziałbym „luźne”, podejście do wydatkowania środków budżetowych. Z jednej strony burmistrz pochyla się nad każdą złotówką w budżecie, a z drugiej bagatelizuje utratę ponad 900 tysięcy złotych dofinansowania unijnego. Nie jest tak, że tylko krytykuję burmistrza, działającego w przestrzeni budownictwa mieszkaniowego. Jego dobre ruchy widzę w tym, że miasto negocjuje od 2014 roku środki na budowę mieszkań socjalnych. Udaje się mniej więcej w połowie roku 2015 zaklepać dla Myszkowa prawie 2 miliony złotych. Złe ruchy widzę w tym, że miasto przygotowuje wniosek o dofinansowanie na wcześniej wynegocjowaną kwotę, jednak ocena Urzędu Marszałkowskiego wykazuje błędy, które kosztują miasto ponad 900 tysięcy złotych. Burmistrz wnioskuje o zwiększenie kwoty w budżecie o prawie milion złotych! Ze środków własnych, czyli kredytu. I cała koalicja głosuje „za”, nie pytając, jakim kosztem się to odbędzie, jakie inwestycje nie zostaną zrealizowane. Od początku pierwszej kadencji burmistrza Żaka wnioskowaliśmy o powrót do programu budowy mieszkań w Myszkowie, ale nie za wszelką cenę, nie kosztem błędów i źle zaplanowanych inwestycji nie kosztem marnowanych pieniędzy unijnych – argumentuje Adam Zaczkowski.
Robert Bączyński
Napisz komentarz
Komentarze