Choć Piotr Czyż decyzją Sądu nie został opiekunem faktycznym dziewczynek, dalej pozostaje opiekunem prawnym dwóch starszych od 29 XII 2016, kiedy taką decyzję wydał Sąd Rejonowy w Myszkowie. Sytuację tę próbowała zmienić Prokuratura Okręgowa w Częstochowie, która wystąpiła do sądu z wnioskiem o zmianę postanowienia sądu. Wniosek prokuratury wpłynął do Sądu Okręgowego w Częstochowie i 19 lipca ten sąd odrzucił wniosek. Piotr Czyż na dzień dzisiejszy pozostaje opiekunem prawnym Sandy i Lindy.
Sędzia Agnieszka Pieńkowska- Szekiel nie zgodziła się na obecność kamery TVP3 i dziennikarza Gazety Myszkowskiej podczas odczytywania uzasadnienia orzeczenia, godząc się jednak na wysłuchanie samej treści orzeczenia. Mogliśmy więc usłyszeć decyzję sądu odrzucającą wniosek Piotra Czyża o powierzenie mu opieki nad dziewczynkami. Po odczytaniu niejawnej części, w której - jak wyjaśniła sędzia - padały intymne szczegóły z życia dziewczynek i zmarłej Izy Adamik, szczegóły relacji pomiędzy Piotrem Czyżem, a zmarłą i dziećmi, sędzia zgodziła się jednak na szerszy komentarz dla TV i prasy. Przed kamerą TVP 3 i dziennikarzem Gazety Myszkowskiej streściła: - Piotr Czyż pozostaje opiekunem prawnym dzieci. Proces był skomplikowany, wielowątkowy. Powodów dla których opieka nad dziećmi nie została powierzona Piotrowi Czyżowi jest kilka. Okoliczności podane nam przez pana Piotra Czyża dotyczące opieki nad dziećmi, znajomości z ich zmarłą matką, okoliczności te nie były prawdziwe. W trakcie przesłuchiwania świadków ustaliliśmy jak wyglądała relacja pana Piotra i zmarłem Izabeli. Nas interesowała relacja pana Piotra z dziewczętami, czas kiedy sprawował nad nimi opiekę. Ustaliliśmy, że to był bardzo, bardzo krótki okres czasu. Zżył się z dziewczętami, zaczął bywać na dobre w mieszkaniu, w którym one przebywały w sierpniu 2016 roku w pod koniec sierpnia zaczął w tym mieszkaniu nocować.
Piotr Czyż zajmował się dziewczętami od sierpnia 2016 roku, prawdopodobnie prawidłowo. W innych postępowaniach dotyczących innych nieletnich ustaliliśmy, że koleżanki i koledzy przebywali w tym mieszkaniu na wagarach. Ciężko mi oceniać, czy to świadczy o prawidłowości opieki, gdzie do mieszkania, w którym przebywają trzy dziewczęta, przychodzą inne dzieci na wagary. Toczy się postępowanie przygotowawcze w Prokuraturze Rejonowej, jest to postępowanie w sprawie, niemniej toczy się to postępowanie już kilka miesięcy. Prokuratura odmówiła mi udostępnienia opinii sporządzonych w tym śledztwie, nie wiem jak i kiedy te czynności się zakończą, ale uznałam, że niecelowe byłoby zawieszanie naszego postępowania, do czasu zakończenia śledztwa prokuratorskiego.
Kolejny element to stanowisko jednej z małoletnich, która słuchana wiosną, powiedziała, że chce przebywać w tej placówce gdzie przebywa. Druga z dziewcząt powiedziała, że mogłaby przebywać z panem Piotrem, ale absolutnie nie wyobraża sobie rozdzielenia z siostrami. Kolejny argument związany jest z najmłodszym dzieckiem. Dziecka w tej chwili 5-letniego, dziecka które potrzebuje pełnego domu, matki, kobiety. Pełnej rodziny.
Zwłaszcza ostatni argument przytoczony przez sędzię może dziwić. Dzieci, więc również najmłodsza 5-letnia Zuzia nie trafiły do „pełnej rodziny”, lecz placówki typu socjalizacyjnego. Placówki „Nasz dom” w Żarkach Letnisko, gdzie przebywają od marca br. Jest to placówka, której Powiat Myszkowski na podstawie umowy sprzed 3 lat powierzył opiekę nad dziećmi „trudnymi”. Przyznaje to sama prowadząca placówkę Małgorzata Cesarz. Faktycznie jednak tylko 1 dziecko dziś tam przebywające można określić jako „trudne”, co przyznał PCPR i również sędzia Pieńkowska-Szekiel w rozmowie z dziennikarzami. Mogłyby więc przebywać w rodzinach zastępczych, zarówno zawodowych jak i niezawodowych. A wtedy powiat na ich utrzymanie płaciłby 1000 zł miesięcznie, zamiast 3200 zł na dziecko w placówce „Nasz dom”. Ale PCPR nie ma miejsc w rodzinach zastępczych, więc dzieci trafiają do Żarek Letniska. Tak samo było z Sandrą, Lindą i Zuzią. Nie było dla nich miejsca w rodzinach zastępczych, trafiły do Żarek Letniska.
Krytyka zakazana, Sąd nakłada cenzurę prewencyjną!
W Gazecie Myszkowskiej ukazał się artykuł „Sąd odbierze ci dziecko? Uważaj, mogą ci oddać zakolczykowane” (GM nr 23 z 9.06.2017). Zwróciliśmy w nim uwagę na fakt, że bez zgody opiekunów prawnych w placówce pani Cesarz dwóm dziewczynkom zostały przebite uszy. A jest to zabieg kosmetyczny polegający na ingerencji w ciało, często wywołujący powikłania. W internecie krąży mnóstwo ostrzeżeń matek, porad lekarzy, przestrzegających przed przekłuwaniem uszu. Jest więc oczywiste, że taki zabieg nie powinien być wykonywany bez zgody opiekunów prawnych dzieci. Tego zdawała się zupełnie nie rozumieć prowadząca „Nasz dom” dyrektor Małgorzata Cesarz. Z kolei w tekście z 14 lipca „Zamiast do rodzin, dzieci trafiają do placówki socjalizacyjnej” opisaliśmy krytycznie pracę PCPR, instytucji organizującej w imieniu Powiatu Myszkowskiego funkcjonowanie rodzin zastępczych, rodzinnych domów dziecka i placówek takich jak „Nasz Dom” Małgorzaty Cesarz. W ostatnich 3 latach do tej ostatniej trafiały prawie wyłącznie dzieci, które gdyby tylko powiat miał miejsca, mogły trafiać do tańszych w utrzymaniu rodzin zastępczych.
Dokładnie w tym samym dniu Sąd Rejonowy w Myszkowie na wniosek Małgorzaty Cesarz wydaje postanowienie o zabezpieczenia roszczenia w formie zakazu publikacji w Gazecie Myszkowskiej jakichkolwiek informacji dotyczących prowadzonej przez Małgorzatę Cesarz Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Żarkach Letnisku, jej podopiecznych przez okres 6 miesięcy od uprawomocnienia się postanowienia. Już zapowiadamy, że redakcja złoży zażalenie. Uważamy je bowiem za skandaliczne, a przede wszystkim wprost naruszające art. 54 ust. 2 Konstytucji, który mówi, że „Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane”. Sąd przychylił się do wniosku Małgorzaty Cesarz „o udzielenie zabezpieczenie w postaci zakazu publikacji”, która zapowiedziała, że chce złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych, a cenzurę prewencyjną tłumaczy „dobrem dzieci”. Małgorzata Cesarz może nie znać Konstytucji RP, ale dziwne, że nie zna jej sędzia Joanna Nowak-Piaścik która wydała postanowienie. Gdyby ten zakaz został, oznaczałoby to również bezprawne tłumienie krytyki prasowej, zakaz taki sąd może przedłużać praktycznie w nieskończoność. Idealnie przypomina to sytuację filmu w reżyserii Henryka Dederki „Witajcie w Życiu” - dokumentu pokazującego funkcjonowanie korporacji Amway. W 1997 roku Amway (przypominamy za Wikipedią) wytoczył autorom firmy proces karny, a producentom cywilny, jednocześnie żądając zakazu rozpowszechniania filmu. I film na długie lata został pierwszym „pułkownikiem” III RP. Zakaz rozpowszechniania filmu został z niego zdjęty dopiero w 2012 roku i to pod warunkiem „usunięcia nieprawdziwych danych o strukturze dochodów korporacji”. Z cenzurą prewencyjną jaką sąd nałożył na Gazetę Myszkowską jest inaczej: nie wiadomo co chcielibyśmy opublikować, ale prewencyjne nie wolno nam zajmować się tematem placówki pani Cesarz, na której Powiat Myszkowski w trzy lata przekazał 1,4 mln zł. I która właśnie stara się o przedłużenie umowy na kolejne lata.
Napisz komentarz
Komentarze