Gazeta Myszkowska odkryła, że burmistrz Janusz Romaniuk przez rok, co miesiąc 500 zł, płacił Andrzejowi Wójcikowi za pisanie raportów z nastrojów społecznych w Myszkowie. Gdy redakcja zażądała dostępu do „raportów” za które miasto zapłaciło 6 tysięcy, urzędnicy magistratu nabrali wody w usta. Czy „RAPORTY WÓJCIKA” mają jakąkolwiek wartość informacyjną? Jak powiedział nam jeden z naszych rozmówców, które widział sprawozdania Andrzeja Wójcika forma i język pism bliższy jest… donosom. Za pisanie „raportów” A. Wójcik brał wynagrodzenie od IX 2007 do IX 2008.
Andrzej Wójcik był w Myszkowie radnym przez dwie kadencje. W wyborach z 2006 roku startując z własnego Komitetu Andrzeja Wójcika, nie dostał się. Ma 72 lata, emeryt. Jakie ma uprawnienia do wykonywania „badań” opinii społecznej? Burmistrz Janusz Romaniuk, pytany 28 kwietnia przez radnego Sławomira Janasa o powody, dla których zatrudnił Wójcika i jego kwalifikacje, zamiast udzielić odpowiedzi, zaatakował: -Pan Andrzej Wójcik w wyborach otrzymał dwa razy więcej głosów od pana!
Andrzej Wójcik w tym, że za pisanie raportów o nastrojach społecznych (donosów?) brał od burmistrza pieniądze, nie widzi nic niewłaściwego.
Gazeta Myszkowska: - Dostawał pan 500 zł miesięcznie przez rok, za pisanie dla burmistrza raportów o nastrojach społecznych w Myszkowie. Urząd Miasta Myszkowa odmawia naszej redakcji dostępu do tych materiałów. Nie wiemy co w nich jest, ale rodzi się podejrzenie, że burmistrz Janusz Romaniuk płacił panu za donosicielstwo.
Andrzej Wójcik: - (śmiech) To co dawałem burmistrzowi, to sprawozdania, co dla Myszkowa należy zrobić. Jak społeczeństwo by to widziało. Żadnych pieniędzy nie żądałem, ale okazało się, że za darmo nic nie można dla urzędu robić. Mogę udowodnić, że przeznaczałem te pieniądze na dożywianie dzieci z wielodzietnych rodzin. W jednej chyba jest ośmioro dzieci.
GM: - Jak pan to udowodni?
Wójcik: - Dzieci przychodziły, dziękowały mi. Mogą zaświadczyć.
GM: - Burmistrz odmawia udostępnienia pańskich raportów; stąd podejrzenia, o ich wątpliwą wartość, pytania, czy to nie zwykłe donosy. Ma pan ich kopie?
Wójcik: - Nie, nie mam. Jakbym miał, to bym panu udostępnił. Mają w urzędzie.
GM: - Sekretarz Urzędu, w którego wydziale są te raporty odmówił ich udostępnienia redakcji. Szczerze mówiąc, nie bardzo rozumiem, za co zapłacono panu 6 tysięcy, w ratach po 500 zł miesięcznie? Za pisanie listów, co myślimy o mieście nikt rozsądny nam nie zapłaci.
Wójcik: -Nie było tego tyle, jakieś 300 zł miesięcznie, czy tak jakoś.
RAPORTY ZA 6 TYSIĘCY
Wg. informacji rzecznika Urzędu Miasta Myszkowa Andrzej Wójcik otrzymał wynagrodzenie w kwocie 6000 zł. Zlecenie zostało z nim zawarte na okres od 20.09.2007 do 19.09.2008. na wykonywanie „konsultacji społecznych z mieszkańcami Myszkowa”. Za comiesięczny raport Andrzej Wójcik dostawał 500 zł. Jak pisze rzecznik: Umowa ta została sporządzona przez ówczesną sekretarz Panią Agnieszkę Żmudzką. Pan Andrzej Wójcik raz w miesiącu przedstawił sprawozdanie z wykonania tej umowy. Sprawozdania te były weryfikowane przez Panią sekretarz, która po weryfikacji zatwierdzała zlecenie wypłaty.
Jak udało nam się ustalić, oryginały raportów są w wydziale organizacyjnym UMM u sekretarza Marka Borowika, a kopie w Wydziale Finansowym u skarbnik gminy Teresy Bielak. Oboje odmówili nam dostępu do RAPORTÓW WÓJCIKA.
Była sekretarz Urzędu Miasta Myszkowa Agnieszka Żmudzka (obecnie sekretarz UM Zawiercie, gdzie wygrała konkurs na to stanowisko): -Burmistrz Romaniuk zlecił mi sporządzenie umowy z panem Wójcikiem. Przygotowałam standardową umowę, nie znając szczegółów. Zmiany naniósł radca prawny, którzy dopisał, aby do rozliczenia zlecenia pojawiały się comiesięczne raporty. Taką umowę podpisał burmistrz. Nawet nie pamiętam, czy była tam moja parafka. Później otrzymywałam z sekretariatu burmistrza comiesięczny raport przygotowany przez pana Wójcika, wpinałam w teczkę i z kopią kierowałam do pani skarbnik z wnioskiem o wypłatę wynagrodzenia.
Gazeta Myszkowska: Weryfikowała pani treść raportów? Czytała je pani? Treść miała jakąkolwiek wartość?
Agnieszka Żmudzka: - Nie mogłam oceniać treści tych raportów, gdyż nie znałam nawet intencji burmistrza po co raporty powstają, do czego mają służyć te konsultacje, więc nie mogłam ocenić, czy mają jakąkolwiek wartość. Poza tym nie miałam polecenia, aby je weryfikować. Moim zadaniem było tylko skierowanie ich je do wypłaty.
GM: Jak wyglądały raporty? Były obszerne?
Żmudzka: - Nagłówek, kilka zdań, zwykle nie więcej niż pół strony.
GM: Musiała pani choć mimowolnie przeczytać czasem treść. Coś utkwiło pani w pamięci?
Żmudzka: - Nie chcę niczego cytować. Bez komentarza.
Jarosław Mazanek
Napisz komentarz
Komentarze